ATTAC wobez globalizacji

ATTAC jest prezentowany jako jeden z silniejszych ruchów "antyglobalistycznych". Jeśli globalizacja ma oznaczać przekształcenie świata w gigantyczny hipermarket zarządzany przez oligarchię, to jesteśmy antyglobalistami. Mówi nam się, że zmiany polegające na powiększaniu wpływu korporacji na nasze życie przyniosą większy dobrobyt, pokój i równowagę ekologiczną. Z całą pewnością jest to kusząca wizja, zwłaszcza jeśli na horyzoncie nie widać jasnej alternatywy. Osłabienie państw w obliczu wielu poważnych problemów daje liderom korporacyjnego świata możliwość zaprezentowania swojej neoliberalnej drogi jako jedynego rozwiązania. "Globalizacja" oznacza budowanie ponadnarodowego systemu, w którym pieniądze nie znają granic, a przez to finansiści i inwestorzy stają s/ę coraz mniej odpowiedzialni przed społecznościami lokalnymi i państwami, w których operują. System ten nie zmierza w kierunku rozwoju jego uczestników, ale koncentruje się wyłącznie na nadrzędnym celu każdego menadżera - maksymalizacji ATTAC jest nazywany ruchem edukacji społecznej. Ponad trzy lata temu założyciele ATTAC we Francji zdecydowali się powołać organizację, która poważnie zajmie się tym, co nazywane jest globalizacja ekonomiczną lub globalizacją kapitału. Zadbali o szeroką reprezentację różnych grup społecznych, jednocześnie nie dopuszczając do kojarzenia ATTAC z partiami politycznymi. W skład organizacji wchodzą więc pisma, związki zawodowe, ekolodzy, naukowcy, organizacje bezrobotnych, samorządy, dziennikarze i ekonomiści. Dziś ATTAC we Francji liczy sobie ponad 30 tyś. aktywnych ludzi. Wielu autorów lubi używać "globalizacja" w roli słowa-wytrycha, utożsamiając je z np. rozwojem technologii. Korzyści z tego rozwoju, które powinny służyć catej ludzkości zostały przechwycone przez elity finansowe.

Tymczasem naprawdę decydujące znaczenie mają zmiany zachodzące sferze ekonomii i finansów - to, co jest najbardziej niewidoczne, często decyduje o ksztateie całego systemu. Prawa rządzące światem finansów, poprzez uwolnienie go od jakiejkolwiek kontroli, zacząły niezwykle silnie wpływać na inne sfery naszego życia. Tracimy możliwość decydowania, czy obok naszego domu będzie poprowadzona autostrada, czy będziemy jedli genetycznie zmodyfikowaną kukurydzę z drugiego końca świata czy czyste zboże wytworzone przez rolnika z naszego regionu, Decyzje tego rodzaju coraz rzadziej bowiem zależą od władz lokalnych, a nawet państwowych, a stają się wypadkową chaotycznych sił rządzących światem finansów. Oczywistym jest, że w takiej sytuacji najlepiej prosperują ci, którzy zajmują się spekulacją finansową, wielkie fundusze i domy inwestycyjne. Piramidalne nierówności w dochodach, które powoduje ten system, to tylko połowa problemu. Kolejną sprawą jest to, że spekulacje na skalę miliardów dolarów powodują niestabilność gospodarek znacznie większych niż polska. Kiedy "mówią pieniądze"', wszyscy muszą słuchać.

Dlatego ATTAC zaczął od sprawy tzw. podatku Tobina. Amerykański ekonomista James Tobin -laureat nagrody Nobla - zaproponował już przed trzydziestu laty sposób opodatkowania spekulacyjnych transakcji kapitałowych. Projekt ten był później przez całe lata dopracowywany, tak by mogły go wprowadzać samodzielnie poszczególne kraje. Poza zmniejszeniem zagrożenia dla stabilności makroekonomicznej państw, wynikającego ze spekulacji, niesie on dodatkową korzyść - pieniądze w ten sposób zdobyte mogą być przekazane na rozwiązanie najbardziej palących problemów społecznych, takich jak walka z głodem i ubóstwem, ochrona zdrowia i zapewnienie dostępu do edukacji, głównie w Trzecim Świecie. Wprowadzenie podatku Tobina jest jednym z podstawowych celów stowarzyszenia również w Polsce. Oprócz tego ATTAC będzie promował cały szereg kampanii, od działań na rzecz reformy lub likwidacji takich Instytucji jak Światowa Organizacja Handlu, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy, poprzez akcje przeciwko rajom podatkowym i zadłużeniu krajów Trzeciego Świata, aż po lokalne akcje społeczne i ekologiczne w poszczególnych regionach. Wiemy, że będzie nam trudniej niż podobnym organizacjom na Zachodzie, bowiem w Polsce największe związki zawodowe są przybudówkami partii, organizacje ekologiczne są słabe, a nasze media fałszują obraz świata znacznie bardziej niż ich zachodnie odpowiedniki.

Ruch nazywany przez media "antyglobalistycznym", którego jesteśmy częścią, nie jest ruchem subkultury młodzieżowej, czy odwołaniem do zachodnich tradycji z 1968 roku. Jest najszerszym istniejącym dziś ruchem społecznym, do którego wciąż dołączają ludzie zaniepokojeni gwałtownym niszczeniem tego, co jest dla nas najważniejsze - kapitału ekologicznego, społecznego i kulturowego przez potężne wpływy i bezkarność korporacji ponadnarodowych i elit finansowych naszej planety. Według heroldów tych elit jest to droga jedyna i nie ma żadnej alternatywy. Natomiast my jesteśmy zwolennikami pozytywnego programu głoszącego, że wielość kultur, społeczeństw i systemów ekonomicznych jest wartością i musi zostać zachowana. Nie wiemy, co czytają polscy dziennikarze szukając "uzasadnienia ideologicznego" dla dezawuowania protestów odbywającycn się w miastach całego świata. Sprzeciw przeciwko globalizacji kapitaiu i skutkom tego działania nie jest modą. Nie jest on również odgrzewaniem marksizmu czy jakiejkolwiek innej ideologii. Nie jest też tylko próbą wołania o rozwiązanie jednego problemu jak np. spirali zadłużenia czy ginących gatunków. Jak napisał brytyjski dziennikarz: "to nie jest ostatnie westchnienie starej lewicy lub wskrzeszenie nowej prawicy. To jest coś całkiem nowego". To prawda, nasze argumenty dotyczą w istocie znacznie bardziej podstawowego poziomu.

Mówimy o demokracji nie jako o "demokracji końca rury", okresowym spektaklu wyborczym, ale jako instytucji funkcjonującej codziennie. Ekonomia stała się zbiorem upraszczających założeń niszczących nasze środowisko i nas samych, dlatego z uwagą słuchamy tych, którzy mówiąc o realnej ekonomii mają na myśli naukę służącą nam i przyrodzie, od której jesteśmy zależni. Kultura nie jest dla nas przedmiotem handlu, lecz jednym z podstawowych sposobów realizacji ludzkiego potencjału twórczego. Żywność nie jest dla nas towarem, który można poddać dowolnym modyfikacjom w celu osiągnięcia maksymalnego zysku przez nieliczne korporacje, ponieważ wiąże się ze zdrowiem naszym i naszych dzieci. Uważamy, że stworzenie nowego porządku gospodarczego wymaga wypracowania nowych układów międzynarodowych, które postawią interesy ludzi, lokalnych gospodarek i kultur oraz środowiska naturalnego ponad interesami korporacji. Uważamy, że poszukiwanie rozwiązań zmierzających w tym kierunku jest możliwe, konieczne i w długim okresie dużo bardziej realne niż obecny, skazany na porażkę owczy pęd ku globalizacji ekonomicznej. Ruch edukacji społecznej oznacza, że ludzie zrzeszeni w ATTACu będą gromadzić wiedzę na temat różnych aspektów giobalizacji i szukać sposobów upowszechnienia tej wiedzy w społeczeństwie.

Pod tym wzglądem w stosunku do Zachodu oraz wielu krajów rozwijających się jesteśmy spóźnieni o co najmniej kilka lat. Procesy określane mianem neoliberalizmu zaczęły się u nich na przełomie lat 70 i 80-tych, dzięki czemu ich doświadczenie i wiedza związane z tym zagrożeniem jest dużo większa, a reakcje silniejsze W wielu krajach działają silne i sprawne organizacje pozarządowe czy wręcz instytuty naukowe, które monitorują trend ku globalizacji na swoim terenie, od działalności poszczególnych korporacji do projektów międzynarodowych umów handlowych. U nas nic takiego nie istnieje - tutaj w Polsce wiemy, że jest źle, ale nie możemy reagować, bo nie wiemy dokładnie na co. W związku z tym z oczywistych powodów będziemy się starali nawiązać kontakty z innymi organizacjami z terenu Europy Środkowowschodniej o celach podobnych do naszych, Jak widać, pracy jest mnóstwo. Dlatego przyda się każda para rąk, bystry umysł, otwarte serce.

Stowarzyszenie ATTAC