Grunge

Wychowałam się na grunge'u. To była, i w jakimś stopniu dalej jest, muzyka mojego pokolenia. Kochałam to brzmienie, wrzeszczałam refreny razem z Kurtem, zatapiałam w poetykę Eddiego, biegałam dumnie w bordowych Martensach, powyciąganych T-shirtach, flanelowych koszulach i straszliwie zniszczonej kurtce sztruksowej, której szczerze i mocno nienawidzili moi rodzice, ale dla mnie była powodem wszechogarniającej dumy. Kupiłam ją bowiem po wielu tygodniach żmudnych poszukiwań w jakimś "szmateksie" i wyglądała niemalże dokładnie jak ta, którą Vedder miał na sobie podczas koncertu Unplugged.

"Brudna" muzyka swoje największe triumfy święciła pod koniec lat 80. i z początkiem 90.. Wraz z muzyką z Seattle powstała nowa generacja, zwana Pokoleniem X (czy też Zagubioną Generacją) - jak twierdzili złośliwi, generacja przyszłych wykolejeńców, narkomanów, alkoholików i samobójców. Niestety, wkrótce okazało się, że po części mieli rację. Grunge stał się muzycznym manifestem tego pokolenia, muzyką pełną surowości, ostrych brzmień, bezpośrednią i buntowniczą. W drugiej połowie lat ’90 zaczął jednak odchodzić w zapomnienie oddając miejsce nowym gatunkom, choć prawdziwi fani zostali. W dodatku odszedł Kurt, potem Layne z Alice In Chains, rozpadł się Soundgarden. Generacja X rozpoczynała właśnie wkraczanie w dorosłe życie. Tyle tylko, że generacja ta ma się wciąż całkiem dobrze. Uczucie zagubienia, bezsensowności, wiecznego poszukiwania odpowiedzi i swojego miejsca na ziemi, towarzyszy nam do dziś. Żyjemy w świecie konsumpcji i teledysku - byle więcej, bardziej kolorowo, szybciej. Za młodych ludzi myśli telewizja i wielkie koncerny. W zasadzie nie mamy samoświadomości. Żyjemy z dnia na dzień, bez jasnych celów, planów, lub też podążamy zgodnie z tym jak zaplanował nas otaczający świat. Dlatego grunge, który był swoistym manifestem pokolenia X, muzycznym sprzeciwem, wykrzyczanym: "nie!", "stop!", gdzieś tam wciąż gra w naszych sercach.

I właśnie dla takich jak my ukazały się dwa doskonałe wydawnictwa: Pearl Jam "Rearviewmirror (Greatest Hits 1991-2003) i Nirvana "With The Lights Out". Pierwsza składanka to zbiór największych przebojów Pearl Jam, podsumowujący równocześnie współpracę z Epic Records. Dla fanów Nirvany gratka jeszcze większa - 3 płyty, 81 kawałków (z czego 68 to utwory wcześniej nie publikowane), zachowane nagrania z prób i wersje demo, stanowiące dla prawdziwego fana największą gratkę. "With The Lights Out" okazało się być najlepiej sprzedającym się wydawnictwem tego typu w historii amerykańskiej fonografii. Nie dziwię się zupełnie, bo Kurt odchodząc zostawił po sobie wiernych fanów, a możliwość posłuchania rejestrowanych w jego domu wersji demo jest rzeczą fascynującą i wywołuje niemały dreszczyk emocji.

Nie mnie oceniać dobór utworów na składance PJ, bo pewnie każdy z wielbicieli perłowo - dżemowej kapeli wybrałby inny zestaw. Mniejsza też, że tego typu składanka niezupełnie pasuje do tak starannie wypracowanego wizerunku zespołu - antykomercyjnego, zaangażowanego w politykę i chorobliwie wręcz niezależnego. Ponoć sam pomysł wydawnictwa wypłynął raczej od wytwórni (z którą zespół zakończył współpracę) a nie z inicjatywy samych członków zespołu i brak na nim, w przeciwieństwie do zbioru Nirvany, nowych utworów. Dla nas, fanów, to i tak doskonała składanka, tym bardziej, iż zawiera utwory, które nie pojawiły się na oficjalnych albumach, jak doskonałe "State of love and trust" czy „Breath”. Słuchając ponownie tych kawałków, mam nieodparte wrażenie, że tak naprawdę czas stanął w miejscu. Niemal czuję dotyk miękkiej flanelowej koszuli i z przyjemnością nucę: "I will light the match this morning, so I won’t be alone, watch as she lies silent, for soon that will be gone, I will stand arms outstreched, pretend I’m free to roam, I will make my way through, one more day in hell..." (Zapalę dziś rano zapałkę, i nie będę sam, patrzę na nią - jak cicho leży, bo wkrótce to się skończy, i stanę z rozpostartymi ramionami, będę udawał, że jestem wolny, i mogę iść gdzie zechcę, i przedrę się poprzez kolejny dzień w piekle...).

Magdalena Folta