"Nie każdy punk jest skinem ale każdy skin jest punkiem"
Micky Fitz (The Business)
No cóż, nie jestem pewien czy Mickey wypowiedziałby te słowa
w dniu dzisiejszym. Choć ruch punk i skinhead znowu wydają się być sobie bliskie
to jednak animozje i podziały jakie powstały w połowie lat osiemdziesiątych
nie zostały do końca zapomniane i daleko do stanu z roku 1981 kiedy Oi! Zjednoczył
obie subkultury w jeden ruch ze wspólną muzyką i taką samą postawą wobec życia.
Zacznijmy jednak od początku. Powstanie zjawiska punk zazwyczaj wiąże się z
grupą Sex Pistols i jej przedsiębiorczym menadżerem, choć podobną muzykę grały
wcześniej zarówno Damned i Cock Sparrer w Anglii, jak i Ramones w Stanach, nie
da się natomiast zaprzeczyć, że Rotten i McLaren bardzo przyczynili się do stworzenia
dekadencko-anarchistycznego wizerunku punkowca, prowokacyjnie ubranego, ostrzyżonego
i łamiącego wszelkie normy społeczne. Nie ma sensu zastanawiając się czy były
to ich własne pomysły, czy tylko odświeżali to co robił wcześniej Iggy Pop,
warto jednak zwrócić uwagę, że agresywna muzyka i texty przyciągnęły do ruchu
elementu na pewno nie mile w nim widziane. Już w '76 zaczęły się narzekania
wśród pierwszych punkowców (w większości byli to "zbuntowańcy" z dobrych szkół
i rodzin), że na ich koncerty coraz więcej futbolowych chuliganów i młodzieży
z klasy robotniczej, w zamysłach McLareba punx mieli szokować i zarabiać głównie
przed kamerami telewizyjnymi, tymczasem co rusz jakiś koncert kończył się zadymą.
W tym samym roku na punkowej scenie zaistniał zespół Slaughter & The Dogs, a
ich sztandarowy numer "Where Have All Boot Boys Gone" zainteresował już na dobre
skinheadów nową muzyką.
W '77 nastąpiła prawdziwa eksplozja punk rocka, tłumy jego zwolenników szokowały
konserwatywnych angielskich mieszczuchów po całej Anglii, a co raz większy procent
wśród nich stanowili zwykli kolesie z państwowych szkół i robotniczych dzielnic.
Co dziwniejsze gwałtownie wzrosła liczba młodych skinów, którzy wspierali punx
w bitwach jakie ci toczyli z regularnie przeciw tedom (starsi skini i modsi
stanęli wówczas po stronie tedów). Niespodziewany renesans ruchu skinhead wiąże
się prawdopodobnie z tym, że wielu nastolatków akceptowało punkową postawę i
niwą muzykę, ale dystansowało się od niechlujnego wyglądu, nie chcieli też być
identyfikowani ze zbuntowanymi dzieciakami ze szkół plastycznych. Ich aprobatę
zyskały punkowe kapele jak Slaughter, Adverts, Violators czy Chelsea a przede
wszystkim Sham69 którą wydawali się zaadoptować jako własną. Trzeba przypomnieć
że e tym czasie zaczęła komercjalizować się pierwsza fala zespołów punkowych
i na grupy takie jak Sex Pistls czy Stranglers patrzono coraz bardziej niechętnie.
Zmieniał się też wygląd punków, którzy wzorem skinów zaczęli nosić ciężkie glany,
przykrótkie spodnie i szelki, ci drudzy przyjęli natomiast od punx modę na kolczyki
(co wcześniej było u nich rzadkością) oraz podkoszulki z nazwami ulubionych
grup. Obie subkultury zbliżyły się do siebie na tyle blisko, że ukuto nawet
określenia skunx dla skinów trzymających się z punkami.
Wróćmy jednak do Sham'69, który równie dobrze mógł się nazywać Jimmy Pusey Band.
Jego lider był przed '76 skinem, pochodził z ubogiej rodziny i nie ukończył
nawet szkoły. Miał jednak niesamowitą charyzmę, a jego proste populistyczne
texty szybko stawały się hymnami młodzieży z nizin społecznych. To właśnie Sham
zainspirował wiele młodych zespołów, które puxniej stworzyły styl muzyki zwany
punkiem albo Oi'em, Pursey niektórym z nich (Upstars, Reject) pomógł nawet finansowo
i organizacyjnie. Największym hitem kapeli był kawałek "If Tke Kids Are United"
(chyba najczęściej coverowany song), tytuł tłumaczy przekaz najlepiej jak to
tylko możliwe, cóż kiedy fani śpiewali go wraz z Jimmym i robili dokładnie na
odwrót napierdalając się między sobą. Do tego doszły jeszcze pomówienia o komercje,
o komunizm, a londyński koncert Shamów rozbiło 200 zighajlujących skinheadów
- dni kapeli były policzone. Najważniejsze jednak było to, że Sham69 był pierwszym
punk rockowym bandem który w tak jednoznaczny sposób zjednoczył ze sobą punków,
skinów i herbertów (w słynne Sham Armies) i że praca nie została zaprzepaszczona.
Kontynuwali ją najpierw Angelic Upstairs, co więcej publika na ich koncertach
była o wiele bardziej solidarna wobec siebie ponieważ pierwsze koncerty grupy
były rozbijane przez ataki glin przeprowadzane z zemsty z kawałek "Murder Of
Lidde Towers". Z powodu swoich lewicowych przekonań Upstars mieli również problemy
z nazistami, znowu pojawiły się oskarżenia o komunizm i próby zakłócenia koncertów
dokonywane jednak zazwyczaj przez zwykłych prawicowców a nie przez nacjonalistycznych
skinów.
Pismo "Przepraszam, czy tu biją" (nr.3)