Skoro dzięki nauce coraz więcej wiemy o skomplikowanej naturze
zwierząt, to może nadeszła już pora, by przyznać im ludzkie prawa?
W nie tak odległej przeszłości, Europejczycy ubierali zwierzęta w ludzkie stroje,
stawiali je przed sądem, oskarżając o straszne zbrodnie i dokonywali na nich
egzekucji. W ten sposób dawali wyraz swemu przekonaniu, że zwierzęta, podobnie
jak ludzie, są w stanie świadomie decydować o swoich czynach i ponosić odpowiedzialność
za ich skutki. Od tamtych czasów nasze wyobrażenia o zwierzętach uległy radykalnej
zmianie popadliśmy w drugą skrajność, dochodząc do wniosku, że stworzenia
te nie uświadamiają sobie swoich stanów wewnętrznych ani relacji łączących je
z innymi, a więc nie potrafią prawdziwie cierpieć, nie mówiąc już o poczuciu
winy z powodu zachowań przestępczych. To właśnie z tych przekonań wzięło się
przyzwolenie na okrutne eksperymenty dokonywane na zwierzętach oraz hodowanie
ich w nieludzkich warunkach.
Jednak z najnowszych badań wynika, że zwierzęta obdarzone są dużo bardziej rozwiniętymi
zdolnościami poznawczymi i społecznymi, niż sądziliśmy. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu
lat głównym obiektem badań naukowców były gatunki dziko żyjące, ale teraz wychodzi
na jaw, że podobne zjawiska dotyczą zwierząt, które chętnie hodujemy na mięso:
świń, owiec, krów i kurcząt.
Reakcja Eureka
Pod koniec ubiegłego roku Ana da Costa i jej współpracownicy z Babraham Institute
w Cambridge stwierdzili, że owce oddzielone od swego stada przeżywają stres
przejawiający się przyspieszoną akcją serca, wzrostem poziomu hormonów stresu
i beczeniem. Jednak gdy pokazywano im zdjęcia znajomych owiec, stres mierzony
za pomocą wszystkich trzech wskaźników się zmniejszał. Takiego rezultatu nie
osiągano, pokazując owcom zdjęcia kóz albo rysunki przedstawiające odwrócone
trójkąty.
Jak mówi Donald Broom, profesor zajmujący się prawami zwierząt na uniwersytecie
w Cambridge, również krowy wykazują społeczne reakcje, potrafią rozpoznawać
znajome rysy innych członkiń stada, często nawiązują między sobą długotrwałe
związki oparte na wzajemnej współpracy. Zaobserwowano też u nich pewien rodzaj
euforii, gdy uczą się czegoś nowego. Oto jałówki postawiono przed zadaniem,
w którym musiały wcisnąć odpowiednią płytkę, aby otworzyć sobie bramkę i dostać
się do paszy. Te, które opanowały tę sztukę, doświadczały gwałtownego przyspieszenia
rytmu serca i zaczynały biec szybciej niż jałówki, którym się to nie udało
zjawisko to nazwano reakcją Eureka. Inne doświadczenia wykazały, że świnie,
mając do wyboru dwa boksy z paszą, nie wejdą do tego, w którym kiedyś je zamknięto
po jedzeniu na kilka godzin; kierują się zawsze do tego, z którego szybko były
wypuszczane. Kurczęta natomiast, cierpiące z powodu urazów, doskonale rozpoznają
karmę z dodatkiem środków przeciwbólowych od karmy zwykłej. A pstrągi tęczowe
błyskawicznie uczą się rozpoznawać sygnały zapowiadające nieprzyjemne bodźce
i uciekają przed nimi do innej części zbiornika. Żadne z tych odkryć nie dowodzi
jeszcze, że zwierzęta odczuwają ból lub radość tak samo jak ludzie i nie ma
sposobu, aby sprawdzić ich subiektywne wrażenia. Jednak zdaniem profesora Brooma
fakt, że potrafią uczyć się nowych skojarzeń świadczy o tym, iż zwierzęta mają
mózgi pozwalające im korzystać z przeszłych doświadczeń.
Rewolucja etyczna
Steven Wise, amerykański prawnik zajmujący się prawami zwierząt, dowodzi, że
najważniejszym argumentem na rzecz przyznania podstawowych praw obywatelskich
ludziom był fakt, że posiadają oni praktyczną autonomię poczucie własnej
tożsamości, zdolność pragnienia czegoś i dążenia do zaspokojenia swoich celów.
Tymczasem Wise twierdzi, że cechy te można również znaleźć u wielkich małp człekokształtnych,
słoni, delfinów, afrykańskich papug szarych (żako), psów i pszczół oraz niektórych
zwierząt gospodarskich.
W swej najnowszej książce Wise porównuje obecny status prawny zwierząt ze statusem
czarnego niewolnika Jamesa Somerseta, który w roku 1772 przekonał brytyjski
sąd, że nie jest on niczyją własnością, ale człowiekiem, któremu należą się
takie sama prawa jak innym. Dlatego jednym z elementarnych praw, które należą
się zwierzętom, jest zdaniem Wisea nietykalność cielesna, a to wyklucza zabijanie
ich dla pozyskania pożywienia oraz większość doświadczeń laboratoryjnych. Nie
jest to argument nowy. Podobna debata miała miejsce w roku 1999 w Nowej Zelandii.
Naukowcy i prawnicy próbowali przekonać tamtejszy parlament, aby uznał bliskie
pokrewieństwo szympansów z ludźmi i na tej podstawie przyznał im szereg ludzkich
praw. To im się co prawda nie udało, ale w zamian przyznano zwierzętom ochronę
prawną przed dokonywaniem na nich eksperymentów. Przeciwnicy zrównywania w prawach
szympansów i ludzi argumentowali natomiast, że choć zwierzęta trzeba chronić
przed okrutnym traktowaniem, to jednak przyznawanie im praw powinno być częścią
pewnej umowy społecznej, która nie ma sensu, jeśli zwierzę, otrzymując pewne
prawa, nie bierze na siebie obowiązków i odpowiedzialności.
Od roku 1997 europejskie prawo uznaje, że zwierzęta są istotami czującymi. Innymi
słowy, mają świadomość, tego co je otacza, zdają sobie sprawę ze swych własnych
odczuć fizycznych, w tym bólu, zimna czy głodu. Są też świadome związków, jakie
łączą je z innymi istotami, w tym z ludźmi. Czujące zwierzę nie musi być inteligentne,
zdolne do nauki czy rozumienia, ale z pewnością potrafi cierpieć. Jak mówi teolog
i ekspert w dziedzinie etycznego traktowania zwierząt Andrew Linzey, jeśli chodzi
o podejście do zwierząt, żyjemy w czasach rewolucji etycznej. Przechodzimy od
traktowania ich jako przedmioty, towary, zasoby, do postrzegania ich jako istoty,
którym też przysługują określone prawa.
LAURA SPINNEY