Terrorym i anarchia
Terroryzm stał się w potocznym znaczeniu (na równi z lewactwem)
epitetem negatywnym. Jeżeli słownictwem tym posługuje się przeciwnik terroryzmu
(i lewactwa) trudno oczekiwać od niego obiektywnego obrazu zjawiska terroryzmu.
Należy tu rozróżnić czym jest terror, a czym terroryzm. Terror jest stosowany
przez silniejszych (państwo) i ma na celu podporządkowanie, zastraszenie czy
też zniszczenie słabszych mniejszości (czy to narodowych czy też ideologicznych).
Terroryzm jest to zakwestionowanie monopolu silniejszych (państwa) na przemoc
- przez słabszą, uciskaną mniejszość. Często (zwłaszcza w tzw. 3 świecie) terroryzm
polityczny jest jedyną, dostępną metodą działania skoro legalna opozycja jest
niemożliwa. Państwo walczy z terroryzmem, bo odrzuca on porządek, prawo i stabilizację
- wartości stanowiące o bycie państwa. Uciskana mniejszość, która swoich ważnych,
egzystencjalnych potrzeb nie może zrealizować np. za pomocą głosowania, gdy
jej wypowiedzi i opinie są nieznane albo przedstawiane przez środki masowego
przekazu w oszukańczy sposób - wybiera terroryzm. Jest to jednak zawsze odruch
rozpaczy, bo ochotników do umierania dla błahej sprawy (którą można załatwić
w sposób pokojowy) nie ma. Terroryzm jest tu najskuteczniejszą metodą działania
- mobilizuje opinię publiczną - co jest okazją do przedstawienia swych żądań
całemu społeczeństwu i światu, oszukiwanym przez środki masowego przekazu stojącym
na straży porządku państwowego. Głównym celem terroryzmu jest wywołanie reakcji
ze strony tych przeciwko którym terroryzm jest skierowany (państwo), po to by
w szerokich masach wywołać z kolei reakcję polityczną i emocjonalną przeciwko
rządzącym.
Celem terroryzmu jest uświadomienie społeczeństwu, że wszelka władza i przemoc
tkwi w centrum instytucji państwowych, które broniąc się przed terroryzmem eskalują
te przymioty ("Szwadrony śmierci" czy inne jednostki antyterrorystyczne - omijają
prawo, choć są przedłużeniem aparatu państwowego. Za ich "terroryzm" odpowiada
państwo). Jednym ze sposobów samoobrony nękanej mniejszości są porwania i branie
za zakładników dyplomatów, biznesmenów czy wysokich urzędników państwowych.
Celem bezpośrednim porwania jest konieczność uwolnienia więźniów politycznych
- udowodnienia, że państwowy monopol przemocy nie jest wszechpotężny i może
być naruszony (Tupak Amaru w Peru). Czołowy przywódca RAF Andreas Baader powiedział
w wywiadzie: "Każda ciemiężona mniejszość ma prawo do stosowania przemocy wówczas,
kiedy zawodzą środki prawne". A porwania i zakładnicy są często jedyną drogą
obrony przed aparatem ucisku stosowanym przez państwo wobec takich właśnie mniejszości.
Terroryzm nawiązuje do XIX wiecznych anarchistycznych teorii rewolucyjnej funkcji
aktu terrorystycznego. Wybuchy bomb mające spontaniczny i odizolowany (czasowo
i przestrzennie) charakter (Ravachol) to jeden z elementów tradycyjnego anarchistycznego
modelu. Co prawda Kropotkin i Malatesta potępili Ravachola, odżegnywali się
oni bowiem od pewnego gatunku aktu terrorystycznego, takiego, który trafiał
w niewinnych (tu można by powiedzieć, że "nie ma niewinnych - każdy kto nie
walczy z państwem, wspiera je tym samym"), ale od terroryzmy w ogóle. Natomiast
"akcja bezpośrednia" obojętnie jakimi środkami prowadzona pozostała ważnym składnikiem
programu anarchistów. "Potrzebne nam jest działanie, przede wszystkim i zawsze
działanie" pisał Kropotkin na łamach "La Revolte", a niemiecki anarchista Johan
Most mówił wprost: "Najważniejsza jest przemoc. Naszym działaniem powinien być
permanentny bunt za pomocą słowa, pisma, sztyletu, strzelby i dynamitu".
Terroryzm wymierzony w odpowiednie jednostki zdąża do zadania strachu tym, którzy
sami produkują strach - nosicielom i podmiotom państwowego terroru i monopolu
przemocy, stąd potępienie potępienie terroru państwa nie może pociągać za sobą
potępienia terroryzmu. "Anarchistyczne są te dążenia, które poprzez zniesienie
wszelkiej władzy przemocą lub nie - nakierowane są na stworzenie społeczeństwa
rezygnującego z wszelkiego przymusu" (R. Dutschke), a takie są dążenia neoanarchistycznych
ugrupowań, które przejęły metody walki partyzanckiej: RAF - obecnie Antyimperialistyczne
Komórki (AIZ) w Niemczech, Lewica Proletariacka we Francji. Anarchistyczna skrajna
lewica traktuje terroryzm (akcję bezpośrednią) jako metodę walki politycznej
i wypowiada otwartą wojnę państwu. W latach 60-tych, kiedy w Niemczech powstało
APO (Opozycja Pozaparlamentarna), anarchiści z APO (tzw. czarna linia) żądali
przejścia do zbrojnej partyzantki, tak powstał RAF, który dokonując akcji bezpośrednich
uzmysławiał społeczeństwu pewne prawdy: "Przymus konsumpcji terroryzuje was.
Podpalmy domy towarowe, abyście przestali kupować.". Anarchistyczne pismo "Hundert
Blumen" propagowało terrorystyczne metody partyzantki i drukowało komunikaty
RAF. Ulrike Meinhof (RAF) pisała: "Postępowy moment w podpaleniu domu towarowego
leży nie w zniszczeniu towarów, lecz w kryminalnym charakterze czynu - w złamaniu
prawa". Kiedy RAF organizuje napady na banki, znamienne staje się ich hasło
"Nic się nie dzieje - to nie są wasze pieniądze!". Podobnie mówią południowoamerykańscy
bojownicy - "naszym naturalnym źródłem finansowania jest własność burżuazyjna,
do której wywłaszczenia bez żadnego odszkodowania rezerwujemy sobie prawo.
Rewolucja będzie się żywić nadwyżką jaką mają uprzywiliowani". Kiedy w trakcie
odbijania z więzienia Baadera padają strzały, w jednym z anarchistycznych pism
można przeczytać: "Strzały oddane przeciwko stróżom kapitalistycznego porządku,
szerokim echem odbiją się w całym społeczeństwie przybliżając godzinę rewolucyjnego
zrywu". John Gerassi w "Towards Revolution" w 1971 roku: "Wolny człowiek kształtuje
się w toku stosowania przemocy i staje się moralną legitymacją terrorystycznych
działań. Radość walk ulicznych jest wyrazem rozwoju osobowości, niezależności,
poczucia tego, że jest się człowiekiem, dumy z siebie i ze swoich kolegów".
Po aresztowaniu przywódców RAF, uaktywniły się nowe grupy anarchistyczne. "Ruch
2 czerwca" w latach 72-73 na samym tylko terenie Berlina Zachodniego dokonał
grubo ponad setkę aktów terrorystycznych! Proces członków RAF był samosądem
w majestacie prawa (np. stosowano podsłuch), a wymiar sprawiedliwości uczynił
wszystko aby skazać ich na dożywocie. Uchwalono wiele poprawek do kodeksu karnego
(bez oglądania się na procedurę) np.: "Kiedy pojawi się podejrzenie (nie dowód
nawet), że między adwokatem a obwinionym istnieje konspiracyjne współdziałanie
może on zostać wyłączony z postępowania". Tak było z RAF'em - wyłączono 3 obrońców
podejrzanych i wyznaczono obrońców z urzędu, którzy ze względów czasowych nie
byli nawet w stanie zapoznać się odpowiednio z aktami. Istniała możliwość prowadzenia
procesu pod nieobecność oskarżonego. Odrzucono argumenty usprawiedliwiające
działalność RAF'u przekonaniami ideowymi i politycznymi. Członkowie RAF uważali
się za więźniów politycznych. Można tu przytoczyć opinię ze "Spiegla": "Proces
skompromitował nie oskarżonych, a sąd. Im nie przyznano nawet tych praw do obrony,
których tak chętnie udziela się mordercom z Oświęcimia czy Treblinki".
Mamy tu doskonały przykład eskalacji przymusu państwa spowodowanej działalnością
terrorystyczną co z kolei wywołało reakcję w społeczeństwie - przeciwko rządzącym
(bardzo liczne antyrządowe demonstracje na terenie całych Niemiec). Do początku
lat 70-tych anarchoterroryści głównie stosowali przemoc przeciw rzeczom, jednak
po śmierci głodowej Holgera Meinsa (RAF) w 1974 w odwecie zabito przewodniczącego
Sądu Najwyższego, gdy sprawców aresztowano, zachodnioberlińscy anarchiści porwali
przewodniczącego CDU w Berlinie Zach., żądając z powodzeniem wypuszczenia kolegów.
Stopniowo w ruchu anarchistycznym zaczynało dominować hasło - propaganda przez
czyn. Anarchiści zaczęli stosować zamachy bombowe, przemoc nie tylko przeciw
rzeczom ale i konkretnym jednostkom. Jeszcze w 1968 roku na anarchistycznym
kongresie w Carrane ustalono: "Chodzi o to aby znaleźć najbardziej radykalne
metody, nie koncentrując się na sporach o czystość doktryny. Dla nas - anarchia
jest działaniem". W 1977 roku (już po bardzo tajemniczej śmierci przywódców
RAF i nieudanej próbie zamiany ich na Schleyera, którego syn oskarżył zresztą
rząd o uniemożliwienie mu ratowania ojca) "Komando Ulrike Meinhof" zabiło prokuratora
generalnego Bubacka odpowiedzialnego oprócz procesu RAF za śmierć kilku anarchistów.
Choć w latach 80-tych RAF zawiesił zbrojną akcję przeciwko ludziom ze świata
polityki i finansów, to radykalni anarchiści z powstałej w latach 90-tych organizacji
Antyimperialistyczne Komórki nadal realizują poprzez swoje akcje bezpośrednie
- wezwanie Kropotkina: "Potrzebne jest nam działanie!".
A. Kudłata (Wrocław)
Literatura:
1. Wimmer: "O terroryźmie", Zeszyty teoretyczno - polityczne, 1973
r. nr. 1
2. Muszyński: "Utopiści i desperaci", Warszawa 1979 r.
3. Szmidt: "Terroryzm a państwo", Lublin 1979 r.
4. "RAF - Crime story" w "Razem" 1976 r., nr. 43 - 46.