Dołączył: 09 Kwi 2006 Posty: 30 Skąd: z pipidówka city
Wysłany: Pią 04 Sie, 2006
Requiem for a dream
Milczenie Owiec
Hannibal
Fuks
Idle Hands
American Pie (x 3)
The Hole (Bunkier)
Final Destination (tylko 1-sza część)
Czerwony Smok
Chłopaki nie płaczą
Poranek Kojota
Baśń o ludziach stąd
Cześć Tereska
Heartbreakers
Pogoda na Jutro
Femme Fatale
Insomnia
The life of David Gale
Bridget Jones diary
Za szybcy, za wściekli
Madagaskar
Straszny Film (x 3)
Apartament
_________________ Don't drink the water. Fish have sex in it.
"Pewnego razu na Dzikim Zachodzie"
"Dobrzy, źli i brzydcy"
"Dom latających sztyletów"
"The Addiction"
"Zły porucznik"
"Wspólokatorki"
"Ludzie koty"(1942)
"Przełamując fale"
"Lalki"
"Dr Stranglelove albo jak przestalem sie bac i pokochalem bombe"
"Że życie ma sens"
"Ostatni dom po lewej"
"Ghost In The Shell"
"Tetsuo"
"Rabid"
"Videodrome"
"Kill Bill vol 1 i 2"
"Pulp Fiction"
"Sens życia wg Monty Pythona"
"Martin"
_________________ Kill your fucking idols
Just smash them on the wall
Don't buy their senseless records
Don't be their fuckin' toy
Dołączył: 13 Sie 2006 Posty: 71 Skąd: lóblin łajt trasz
Wysłany: Pon 14 Sie, 2006
dobra, mala klasyfikacja i za co lubie dany film - ogolniki. jest to dosc luzny ranking i ciagle plynny, bo i wciaz nowe ciekawe filmy sie pojawiaja lub je odkrywam.
Polska
"Jak rozpętałem 2 wojne swiatowa" - bo dolas to chlop na schwal i wszedzie sobie poradzi
"mis" - prl w krzywym zwierciadle, absurd na absurdzie, ktos moglby nakrecic podobny film o dokonaniach obecnej wladzy
"co mi zrobisz, jak mnie zlapiesz" - jw.
"edi" - za cieplo i pokorne godzenie sie ze swiatem.
Zachod
trylogia dolarowa + Dawno temu na Dzikim Zachodzie Sergia Leone - twarde chlopaki niby z przybrudzonym sumieniem a jednak potrafiace wykazac sie poczuciem honoru i przyjaznia.
"Lock, Stock and two Smoking Barrels"
"Snatch" - szybka akcja, bardzo sprawny montaz, zabawne postacie, dobre historie.
"Wild Bunch"
"Junior Bonner"
"Convoy" - czyli 3x S. Peckinpah - za ukazanie lojalnosci miedzy ludzmi z marginesu spolecznego, przyjazni, i mimo swiadomosci nieuchronnej kleski wybieranie honorowego wyjscia. (wyjatek jBonner)
"Coogan's Bluff" i "Dirty Harry" Dona Siegel'a - za "twardego" i strasznie grubo ciosanego nieokrzesanego Clint'a, ktory zawsze sobie radzil.
"malena" chyba Giuseppe Tornatore - za boska monike, za obraz prostytutek podobny do marquezowskiego, za ukazanie charakteru zazdrosnych zawistnych [prostych] kobiet
"forrest gump" zemeckisa - za dodawanie otuchy i niezwykle cieplo.
"kika" - almodovar - za plejade pojechanych postaci i poczucie humoru.
"big lebowski" - braci coen'ow - za podstarzalego hipisa, ktoremu sie nigdzie nie spieszylo, na niczym nie zalezalo i pogodzil sie z zyciem na marginesie.
"braveheart" - mela g. - za natchnienie do walki
"platoon" - stone'a - za ukazanie bestialstwa i bezsensu konfliktow zbrojnych.
"factotum" - rezyser mi umknal - za adaptacje prozy bukowskiego, mowienie - pierdole, za takie pieniadze nie robie, pozytywne potraktowanie alkoholizmu, brak pospiechu i kreatywnosc bohatera.
"Shrek" - za rubasznego niezmiennie smieszacego mnie ogra.
"Finding Nemo" - za bande serferskich zolwi, ktore wcielaja taoistyczne zasady w zycie.
"Baraka" - za zajebiste zdjecia, montaz, polaczenie muzyki z wizja, no i widoki.
"Night on Earth" Jarmuscha - za Beniniego i palpitacje serca ksiedza spokojne tempo, i spokojne historie.
"One Flew Over the Cuckoo's Nest" - Formana - bo film jest niemalze tak dobry jak ksiazka, no i McMurphy to moj ideal prawdziwego mezczyzny
"Ray" - za muzyke, historie RCharles'a, umiejetnosc wzniesienia sie ponad kalectwo.
i moglbym tak jeszcze wymieniac i wymieniac...
z filmow ktore bynajmniej pozytywne nie byly, ale jednak warto obejrzec
"oda do radosci" - szczegolnie scena "ustawiania" i deptania godnosci mlodego blokersa przez warszawska elitke w pracy oraz tekst corki do ojca "to, ze ty idziesz na dno, nie znaczy, ze musisz mnie ciagnac za soba".
"Irreversible" - i niech mi ktos powie, ze gwalt jest okej.
"wesele" - za chamska brutalna zdolna do najgorszej podlosci twarz prostych ludzi.
"SALO" - spróbujcie wytrwac do konca. HC!!! (chociaz tutaj wielbiciele slasherow, splatterow chyba powinni sobie dac rade
"requiem for a dream" - za pokzanie, co z ciebie moga zrobic ciezkie dragi.
edit: zapomnialem o dwoch waznych rzeczach:
E. Kusturica - Underground = za sceny libacji alkoholowych
"Czarny kot, bialy kot" - za cyganskich mafiozow, barwne postacie, poczucie humoru, niemalze wyczuwalne opary rakiji.
"Junior Bonner" jest az tak dobry? (pytam, bo zobaczę dopiero jutro)
a reszta dzieł Peckinpaha? "Pat Garrett...", "Dajcie mi głowę Alfredo Garcii" czy "Nędzne psy"?
pozdrawiam fana Peckinpaha, chyba niewielu nas w Polsce jest
Dołączył: 13 Sie 2006 Posty: 71 Skąd: lóblin łajt trasz
Wysłany: Sob 19 Sie, 2006
to czy "Jr Bonner" jest "az tak dobry", bedziesz musial ocenic sam. Ma raczej spokojne tempo, nie jest krwawy, mozna by wrecz rzec ze niemalze familijny i za to go lubie.
Nie widzialem jeszcze "Ballady..." a reszta byla w porzadku. Ale pisze - zamiast fajerwerkow wole spokoj takze dlatego "Jr" i "Convoy" sa w czolowce. A problematyke przyjazni, lojalnosci, honoru, ktore sa toposami ciagle sie u Peckinpaha przewijajacymi pokazal wydaje mi sie w "Dzikiej bandzie" i np.. "Cross of Iron" czy "Bring me the head..." moznaby ogladac by zobaczyc, co ma do dopowiedzenia w tych nurtujacych go tematach.
"Straw dogs" to inna bajka, bo pokazuje jak rozwija sie meskosc i nie wiedziec czemu po tym filmie odnioslem wrazenie, ze Peckinpah jest mizoginem . Nie mowiac juz nic na temat tego, ze zdaje sie, ze ta parke [Hoffmana i ta blondyne] wykreowal tylko i wylacznie w taki sposob [chodzi mi mianowicie o to, ze jako partnerzy=rodzina, sa strasznie slabo dobrani] by stworzyc konflikt miedzy nimi.
Anyway dobry shit. Peckinpahowy ideal meskosci jak najbardziej fascynujacy
Junior Bonner jest bardzo dobrym filmem. nie ma tu przemocy charakterystycznej dla Peckinpaha, jestświetne aktorstwo, klimat powolnej smierci tzw.Dzikiego Zachodu.warto zobaczyć.
_________________ Kill your fucking idols
Just smash them on the wall
Don't buy their senseless records
Don't be their fuckin' toy
kurwa, przegapilem "Bonnera"
"Ballade o Cable'u Hogue" bardzo polecam
"Convoy" rowniez sobie cenie, chociaz nie az tak, tak samo "Cross of Iron"
no i niezapomniane "The Getaway"!
Dołączył: 13 Sie 2006 Posty: 71 Skąd: lóblin łajt trasz
Wysłany: Pon 21 Sie, 2006
no ja do tej pory nie obejrzalem "pata garreta..." i "ballady...", wiec sie nie wypowiadam. siedza sobie na plycie i czekaja na chwilke checi i czasu na obejrzenie.
być fanem Peckinpaha i nie widizeć "Pata Garreta..." to zbrodnia Skończone arcydzieło, ale przeca wszyscy to wiedzą
A "Konwój" uważam za najsłabszy z widzianych przezemnie filmów Krwawego Sama. Mimo że przesłanie dla Sama typowe, to przeniesienie akcji w realia kierowców ciężarówek troche to wszystko hmmm... spłyca. Może i film nadrabia humorem ale happy end to chamskie deus ex machina które ze szlachetnej przypowieści czyni farsę.
_________________ "po kapelach krastowych moge stwierdzić gołym okiem że peja ma więcej wspólnego z punk rockiem"
dla mnie to mądra rozrywka z tego "Konwoju", ale tez sie happy endem zawiodlem
to samo z "The Getaway" ("Ucieczka gangstera"), gdzie oryginalnie nie mialo byc happy endu, ale Steve McQueen nalegał
najmniej z Peckinpaha podobaly mi sie "Strzaly o zmierzchu", choc to na pewno dobry film
Dołączył: 13 Sie 2006 Posty: 71 Skąd: lóblin łajt trasz
Wysłany: Wto 22 Sie, 2006
Blekit napisał/a:
najmniej z Peckinpaha podobaly mi sie "Strzaly o zmierzchu", choc to na pewno dobry film
mnie szczerze powiedziawszy najbardziej draznila kreacja naiwnej, czystej, niczym nie splugawionej i tepej jak ciele dziewicy.
Zdaje sie, ze to 1962 rocznik, takze niemalze poczatek kariery peckinpaha, jeden z jego - o ile nie pierwszy - pelnometrazowy film, hm?
a tak to motywy klasyczne - przyjazn, honor i lojalnosc
no i aktorzy dyzurni - warren oates, plus jeden jeszcze taki obwies, ktory w "dzikiej bandzie" gral jednego z tych, ktorzy scigali ernesta borgnine i holdena...
drugi pelnometrazowy, a przy okazji western, o którym mówi się, iż zapoczątkował tzw. antywestern - choc po drodze do antywesternu w pelnym tego slowa znaczeniu, nalezalo zaliczyc erę spaghetti
warren oates, czyli "ten, który odciął głowę Alfredowi Garcia"
w "Strzalach od zmierzchu" widoczne jest juz pole zainteresowań Peckinpaha, początki jego stylu barzo wyraźne, choc do jego pelnego "uformowania sie" potrzebne jeszcze było ćpanie, chlanie i hektolitry ekranowej krwi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum